wtorek, 11 grudnia 2012

kurs niemieckiego

"Krótki kurs niemieckiego

Język niemiecki jest stosunkowo łatwy. Osoba znająca łacinę i przyzwyczajona do odmiany rzeczowników, opanowuje go bez większych trudności. Tak w każdym razie twierdzą wszyscy nauczyciele niemieckiego podczas pierwszej lekcji...

Na początek kupujemy podręcznik do niemieckiego. To przepiękne wydanie, oprawne w płótno, zostało opublikowane w Dortmundzie i opowiada o obyczajach plemienia Hotentotów (auf Deutsch: Hottentotten). Książka mówi o tym, iż kangury (Beutelratten) są chwytane i umieszczane w klatkach (Koffer) krytych plecionką (Lattengitter), po to by ich pilnować. Klatki te nazywają się po niemiecku "klatki z plecionki" (Lattengitterkoffer), zaś jeżeli zawierają kangura, całość nazywa się Beutelrattenlattengitterkoffer.

Pewnego dnia Hotentoci zatrzymują mordercę (Attentater), oskarżonego o zabójstwo jednej matki (Mutter) hotentockiej (Hottentottenmutter) - matki głupka i jąkały (Stottertrottel). Taka matka po niemiecku zwie się Hottentottenstottertrottelmutter, zaś jej zabójca nazywa się Hottentottenstottertrottelmutterattentater.

Policja chwyta mordercę i umieszcza go prowizorycznie w klatce na kangury (Beutelrattenlattengitterkoffer), lecz więźniowi udaje się uciec. Natychmiast rozpoczynają się poszukiwania i nagle przybiega hotentocki wojownik krzycząc:
- Złapałem zabójcę! (Attentater).
- Tak? Jakiego zabójcę? - pyta wódz.
- Beutelrattenlattengitterkofferattentater! - odpowiada wojownik.
- Jak to? Zabójcę, który jest w klatce z plecionki na kangury? - pyta wódz Hotentotów.
- To jest - odpowiada tubylec – Hottentottenstottertrottelmutterattentater! (zabójca hotentockiej matki głupiego i jąkającego się syna).
- Ależ oczywiście! - rzecze wódz. Mogłeś od razu mówić, że schwytałeś Hottentottenstottertrottelmutterbeutelrattenlattengitterkofferattentater!

Jak sami widzicie, niemiecki jest łatwym i przyjemnym językiem. Wystarczy tylko trochę zainteresować się tematem!"




(za funiaste)

wtorek, 4 grudnia 2012

tani alkohol czyli jabcok

Wczoraj natknęłam się na jabłuszka za 1,70/kg.
Dziś przerobiłam je na sok, wlałam do wyparzonego baniaka, zatkałam rurką i poczekam na wino :)
Po miesiącu, dwóch, jak przestanie bulgotać rurka (nie mogę zapomnieć o uzupełnianiu wody w rurce!) zleję winko do butelki.
Tak, to był przepis na tanie wino.
Przepis jest dobry, działa, a winko z poprzedniej "edycji" było ok, nie oślepłam :D
Po wylaniu z baniaka, odstało może z godzinkę, a potem poszło na "próbowanie".

ps. tak, prawidłowo, wino jest na "dzikich" drożdżach, nie trzeba nic dodawać do soku.